Hiszpania (Wyspy Kanaryjskie) – Pico del Teide

Za oknem szarówa, zimno, pada deszcz, czyli przed nami najpaskudniejszy okres w Polsce.
My czekamy na lotnisku Warszawa Modlin i za niecałe 6h będziemy rozpieszczani słońcem Wysp Kanaryjskich 😉 krótko, bo przez niecałe 4 dni ale jednak 😀

Niektórych może zastanawiać: projekt Korona Europy i Wyspy Kanaryjskie? Właśnie tak! To na Teneryfie leży najwyższy szczyt Hiszpanii, a że Wyspy Kanaryjskie to już nie Europa to oficjalnie nie zalicza się do Korony Europy, lecz każdy projekt poszerzyć o nowe punkty zawsze można 😉
Pico del Teide jest szczytem wulkanicznym o wysokości 3718 m n.p.m., to stratowulkan nadal uważany za czynny, ostatni wybuch miał miejsce w 1909 roku. Jest praktycznie dostępny dla każdego. Ambitni mogą wejść na szczyt od podstawy góry, czyli startować z 2300 m n.p.m., a jeżeli ktoś nie jest specjalnym wielbicielem górskich wędrówek lub podróżuje z dziećmi, może skorzystać z kolejki na szczyt, która wwiezie Was na wysokość 3555 m n.p.m., a stamtąd już niedaleko na wierzchołek. Miejsce na kolejkę linową należy wykupić z wyprzedzeniem tutaj <
natomiast jeżeli chcecie iść jeszcze na szczyt, należy wykupić permit czyli uzyskać pozwolenie wejścia na szczyt na konkretny dzień. Niestety wejścia na Teide są limitowane…chyba że ktoś wejdzie w nocy 😀 wtedy strażnika nie ma 😛
Permit zakupicie tutaj <
Teide to ciekawy szczyt z piętrowym układem roślinności począwszy od roślin półpustynnych po wysokogórską. Jednak Teneryfa to nie tylko górujące nad nią Teide. Na tej największej z całego archipelagu Wysp Kanaryjskich wyspie jest mnóstwo urokliwych miejsc i piaszczystych plaż, czyli dla każdy znajdzie coś dla siebie.
Po wylądowaniu odbieramy auto z wypożyczalni i ruszamy na podbój Teneryfy 😉
Pierwszego dnia oglądamy Smocze Drzewo (Dracaena draco) – jest to bardzo rzadko występujące drzewo o niesamowitym wyglądzie. Na Teneryfie piękny okaz znajduje się w miasteczku Icod del los Vinos w Parque del Drago.

Chwilę podumaliśmy pod tysiącletnim Smoczym Drzewem i ruszyliśmy dalej w kierunku miasta Garachico, gdzie chcieliśmy zobaczyć El Caletón czyli kompleks naturalnych basenów w skałach, uformowanych przez lawę, która spłynęła do oceanu po wybuchu wulkanu. Niestety jak się dowiedzieliśmy, w sezonie zimowym to miejsce jest zamknięte dla turystów, być może z uwagi na silniejsze fale.

Kolejnym punktem miała być położona w masywie górskim Teno wioska Masca. Niestety tylko przejeżdżamy przez nią, bo w okolicy jest bardzo mało miejsc parkingowych, a ruch spory.

Ostatnie miejsce, jakie zaplanowaliśmy na ten dzień były klify Los Gigantes znajdujące się w miejscowości o tej samej nazwie. Klify mają od 300 do 600 metrów wysokości i robią spore wrażenie 😉 Można je podziwiać z plaży de los Gigantes.

Drugi dzień przeznaczamy w całości na Teide. Dzielimy się na dwie grupy: pierwsza ambitna wyrusza w nocy na szczyt i na wierzchołku melduje się jeszcze przed wschodem słońca.

Miejsce z którego startujemy w nocy na szczyt:

Relacja z trasy na Teide:

Ze względu na to, że lubimy przygody (no przecież nie dlatego, że ktoś nie ogarnął permitu :P) na Teide postanawiamy wybrać się nocą. Pobudka w okolicach godziny 00:00, szybkie śniadanie i wyruszamy pod górę. Po około godzinie jazdy podjeżdżamy na mały parking przy drodze TF-21, w miejscu, w którym startuje szlak Montana Blanca. Ku naszemu zaskoczeniu uwija się tu całkiem sporo osób – jak widać nie tylko my zapomnieliśmy ogarnąć permit…. eee – to znaczy, nie tylko my jesteśmy fanami nocnych wędrówek. Temperatura w granicach zera, więc przywdziewamy coś cieplejszego i około 1:30 ruszamy pod górę. Pierwsze kilka kilometrów to szlak wręcz spacerowy – nachylenie nie jest duże, więc dystans około 4,5km pokonujemy dosyć szybko. Dochodzimy do podejścia pod schronisko Altavista – tutaj szlak robi się bardziej stromy, lecz nie powinien sprawić on nikomu większych trudności. Przy schronisku zatrzymujemy się po około 2,5h od startu z parkingu by zrobić krótką przerwę na coś słodkiego.

Jeśli ktoś chciałby spędzić noc w schronisku również powinien pomyśleć o wcześniejszej rezerwacji, gdyż chętnych nie brakuje. UWAGA! Pobyt w schronisku ograniczony jest tylko do jednej nocy. Pomieszczenia (kuchnia i toalety) są otwarte w godz. od 17:00 do 22:00. Schronisko należy opuścić przed godz. 7:30 rano następnego dnia a zamykane jest o godz. 8:00 rano. Hall otwierany jest o godz. 11:00 rano, a sypialnie o godz. 19:00. Po godz. 22:30 należy zachować ciszę. Nie ma potrzeby zabierania swoich śpiworów, gdyż schronisko zapewnia pościel. Udostępnia również dostęp do kuchni, gdyby ktoś chciał przyrządzić własny posiłek. W ofercie schroniska znajdziecie również wodę oraz napoje. Miejsc jest 54. Koszt 25 euro/os. Pryszniców brak, za to są toalety. Schronisko czynne jest przez cały rok, a zamykane jest jedynie w wypadku zaistnienia bardzo niekorzystnych warunków pogodowych.

Posileni słodkościami i napojeni ruszamy dalej w kierunku stacji kolejki La Rambleta (3555 m n.p.m.), gdzie znajduje się bramka, przy której należy okazać strażnikowi permit (między 9:00 a 17:00). Jako że jesteśmy „odrobinkę” wcześniej permitów oczywiście nikt nie sprawdza. Z tego miejsca na szczyt jest około 20 min marszu. Gdy wchodzimy na wierzchołek okazuje się, że jest już okupowany przez turystę czekającego na wschód słońca, który skulony grzeje się w wyziewie siarkowym. Robimy kilka fotek, aby udokumentować nasze wejście (co tam, że jest ciemno jak cholera i widać jedno wielkie nic) i pijemy ciepłą kawkę, bo wiatr i temperatura dają się we znaki. Po fotosesji zaczynamy schodzić na dół, po drodze podziwiając wschód słońca. Wracamy tą samą drogą meldując się na parkingu koło 9:00. Całość zajęła nam około 7h, w tym 4h wejście/3h zejście, a tempo mieliśmy na mój gust dosyć spacerowe, więc uważam, że są to czasy jak najbardziej realne. Szczyt fajny i łatwy – do zdobycia dla każdego.

Druga grupa z dziećmi wjeżdża kolejką i ma przepiękne widoki oraz słoneczną aurę;)

Miejsce z którego startuje kolejka linowa na Teide:

Przedostatni dzień na wyspie jest poświęcony głównie dzieciom 😉 Wycieczka do Loro Parque zachwyciłaby każde dziecko. Jest to ogród zoologiczny w mieście Puerto de la Cruz. Nie jest to jednak zwykłe ZOO, bo, największymi atrakcjami tego miejsca są pokazy delfinów, orek, lwów morskich oraz papug. Z ciekawszych zwierząt znajdziemy flamingi, maskonury, pingwiny, a także tygrysa białego. Po wizycie w Loro Parque resztę dnia spędzamy na plaży, okazuje się, że wymęczone dzieci po całym dniu mają jeszcze sporo energii na wygłupy na plaży 😉
UWAGA! Wstęp do Loro Parque jest limitowany, warto wcześniej wykupić bilet > tutaj <

W dzień odlotu mamy jeszcze chwilę rano, aby zwiedzić dwa miasta: La Oratave oraz San Cristóbal de La Laguna.

________________________________________________________________________________________

Zdjęcia: Dominika Myrcik